czwartek, 29 grudnia 2011

Rap vs. Freestyle

Czy istnieje granica miedzy rapem, a freestylem? Jeśli tak to gdzie się znajduje? Czy freestyle to naturalny początek w karierze rapera? Czy każdy dobry freestylowiec to dobry raper? I odwrotnie. Czy nagrywanie płyt przez reprezentantów wolnego stylu to naturalna kolej rzeczy czy jednak jakieś ryzyko?

Te wszystkie pytania kłębiły się gdzieś w mojej głowie. Musiałem wiec znaleźć na nie odpowiedz. Pomocni okazali się przyjaciele. Temat okazał się na tyle kontrowersyjny, iż wzbudził nie lada dyskusje. Co z niej wynikło? Czy udało się odnaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania?  Jakie wnioski?

Po pierwsze freestyle to forma rapu. Oczywiście istnieje pewna granica miedzy nimi, ale nie przyczynia się ona do oddzielenia jednego od drugiego. Tym, co wyróżnia freestyle jest coś, co ja nazwałem ” produktowością”. Będąc freestylowcem, biorąc udział w bitwach nie jesteś w pełni odpowiedzialny za to, co wypuszczasz. Jasne tekst jest jak najbardziej twój jednak temat zostaje narzucony. Oprócz tego gdybyś chciał wpleść gdzieś w motyw swojego występu jakieś swoje przemyślenia to nie możesz. Siłą rzeczy musisz pocisnąć swojego przeciwnika. No i ostatnia rzecz to bit. Często niepasujący do tematu i również narzucony z góry przez grającego na wydarzeniu dj’a. Wydając płytę czy nawet singiel robisz coś więcej. Liczy się konkluzja w tekście, wejście w bit, vibe, temat. Robiąc własny materiał jesteś jakby w pełni odpowiedzialny za to, co robisz. To, co wydajesz to w pełni TWÓJ produkt. Od początku do końca. 


Naturalność. Zastanawiałem się czy naturalne jest to czy tamto. W hip hopie nie ma naturalności. Jest wolność i to jest fantastyczne. Zaczynasz, jako b-boy kończysz, jako raper. Od zawsze pisałeś zwrotki, a jednak zostajesz beatboxerem. Miałeś w domu dużo winyli, sprzęt, robiłeś bity, a jednak najbardziej jarały cię wrzuty na blokach i zostajesz grafficiarzem. To wszystko ze sobą w pełni współgra. Oczywiście bardzo często zdarza się tak, że zaczynasz od freestylu, a kończysz, jako raper. Po prostu jest moment, w którym chcesz coś konkretnego powiedzieć, coś przekazać w tedy nagrywasz własny materiał. Freestyle na początku „hip hopowej drogi” ma również bardzo ważną zaletę – weryfikuje umiejętności. Pozwala wyznaczyć pewną ścieżkę, wyłapać ewentualne błędy.

Błędy. Słowo klucz w odpowiedzi na pytanie – Czy każdy dobry freestylowiec to dobry raper? Nie. I dokładnie to samo tyczy się odpowiedzi na odwrotne pytanie. Dlaczego? Powodów może być wiele. Nie każdy freestylowiec ma taką wrażliwość artystyczną by wydać płytę. Nie każdy ma tyle skill’a by wypuścić dobry krążek. Freestyle na pewno może okazać się pomocny, ale nie zawsze. Podobne argumenty działają w druga stronę. I tu przydałby się jakiś przykład. Niech będzie Eldo.
Prze wielu uznawany za jednego z najbardziej inteligentnych polskich raperów. Oczytany, osłuchany. Jego utwory to niejednokrotnie bardziej poezja niż piosenka. A jednak na wolnym zupełnie sobie nie poradził. Nie będę wchodził w szczegóły, bo wszyscy wiedza, że chodzi o „coprobo”, ”lobo” i „oczyszczanie miasta”. Eldo popełnił wtedy błąd, i wyciągnął wnioski. Pisanie wychodzi mu dużo lepiej wiec tym się zajął i zajmuje do dziś. Żeby jednak sprawiedliwości stało się za dość musze wspomnieć o pozytywnym przykładzie.
I tu najlepiej pasuje TeTris. Spróbujcie sami pomyśleć cos na jego temat… Pomogę wam trochę. W najlepszej formie wygrywał z każdym. Absolutnie z każdym. Żyjący symbol. Mi na myśl przyszła nawet metafora ( mam nadzieje, że nikogo nie urażę). TeTris to freestylowy Adam Małysz. W swoim sporcie wygrał wszystko, co było do wygrania. Dziś ma na koncie już 2 płyty. Dwie bardzo dobre płyty. Po prostu Artysta.

Ostatnia kwestia jest swego rodzaju połączeniem wątpliwości. Czy wypuszczanie krążka przez freestylowca to ryzykowne posuniecie? Owszem. A jednak pamiętać należy o jednym bardzo ważnym powiedzeniu – kto nie ryzykuje, ten nie zyskuje. Raper (artysta) musi mieć do siebie samego i swojej twórczości niesamowity dystans. Tylko wtedy będzie mógł się stawać coraz lepszym. Jeśli wiec, jako freestylowiec podejmie to ryzyko, włoży prace, trud wykonania, zaangażuje się i wyda płytę musi spojrzeć na nią obiektywnie. Wtedy pozostają już tylko „2 uda”. Albo się uda albo się nie uda. Artysto! Dbaj, więc o uszy twojego słuchacza, rób swoje i rozwijaj się by nigdy nie stać w miejscu.

Kończąc, pozdrawiam wszystkich freestylowców, raperów, ich wszystkich razem, czyli po prostu artystów, słuchaczy, grafficiarzy, producentów, beatboxerów, b-boys & b-girls oraz czytelników takich i innych blogów czy stron jak moja. Wszyscy razem tworzymy ta kulturę. Do zobaczenia w 2012;)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz